Dopiero zaczyna do mnie docierać jak ważna jest ta społeczność.
Mam różne doświadczenia związane z byciem mężczyzną i chciałbym trochę zacząć je odczarowywać. Z drugiej strony robić to tutaj, całkiem publicznie, to niekoniecznie dobry pomysł.
Chłopaki! Robimy coś? Ktoś tu zagląda i czuje podobnie?
Ja od ponad 15 lat jestem otoczony w większości mężczyznami - gdy zaczynałem technikum, to w całej szkole były dwie dziewczyny, później, jako pracownik fizyczny w każdej kolejnej pracy (cały czas pracuję fizycznie) pracowałem wyłącznie lub prawie wyłącznie z mężczyznami (najczęściej w wieku mojego ojca). Mieszkałem w wielu miejscach, często z samymi mężczyznami, nigdy z mniejszą ilością mężczyzn, niż innych płci. Pomimo tego, że często jest to dość męczące (ksenofobia, rasizm, seksizm itd.), potrafię się odnaleźć w tego typu środowiskach - ale to tez pewnie dlatego, ze jestem dość pewny siebie i prędzej czy później zaczynam podważać te poglądy, dyskutować itd.
Wśród bliskich mi osób mam i mężczyzn i kobiety, jednak myślę, że mam w sobie coś z takiej „męskości”, co może odstraszać osoby bardziej delikatne. Choć, ostatecznie, osoby wrażliwe tez są w moim otoczeniu - ale pewnie moje zachowania mogą być dla niektórych trudne. Wydaje mi się, ze ważnym jest otwarcie na dialog i zmiany samego siebie.
Nie jestem jakimś super wrażliwym i delikatnym gościem (choć niektórzy przyjaciele twierdzą inaczej) i z połączeniem poczucia własnej wartości i pewności siebie może to być niebezpieczne - dlatego tak ważna jest dla mnie szczerość i komunikowanie treści wprost, bo jeśli coś jest do zmiany, to trzeba wiedzieć co. Choć są też cechy, o których wiem i które przez niektóre osoby nie są mile widziane, a których zmieniać nie chcę.
Ja jestem jakiś dziwny (co potwierdza wiele osób), ale kompletnie nie rozumiem tych problemów. W sensie wiem że istnieje, ale jakoś nigdy nie mnie coś takiego nie ruszyło. Przeważnie, jeśli ktoś miał jakieś uwagi co do mojej męskości, to były to osoby zakompleksione i z ogromnymi problemami u których bardziej to wynikało z projekcji, i braku samoakceptacji, niż tego że uważali się bardziej męscy niż ja.
Jeszcze rok czy dwa temu myślałem że incele to wymysł 4chana (którego pewne aspekty lubię). Dopiero discord i tamtejsi incele mi pokazali że oni faktycznie istnieją.
To samo z wszelkiej maści przegrywami, facetami którzy nawet nie trzymali dziewczyny za rękę, i tak dalej i tak dalej.
Przykre jest to, że społecznie nie buduje się świadomości o męskich problemach. Kobiece problemy są często bagatelizowane i pomijane, ale jakaś świadomość tego jest. Jeśli kobieta mówi że boi się chodzić na ulicy, to nikogo to nie dziwi, najwyżej ktoś uzna ją za strachliwą.
Jeśli mężczyzna powie że jest przemęczony pracą, albo potrzebuje przerwy, albo robi coś innego nieakceptowalnego przez “macho” to jest nazywany pizdą.
Też sądzę, że jest to społeczność krytycznie ważna; potrzebujemy przełamać milczenie otaczające masę tematów, budować nowy model męskości w kontrze do tych, które odrzucamy i przestrzeń w której możemy robić to swobodnie. Sądzę, że pewnym rozwiązaniem byłoby korzystanie tu wyłącznie z anonimowych kont.
No ale czemu anonimowo? Nie do końca pojmuje jakie tematy miałyby być poruszane w takiej przestrzeni że trzeba się uciekać jeszcze do kolejnej warstwy anonimowości, oraz w jakiś sposób odczarować lub budować coś nowego skoro nikt tak naprawdę nie chce się z tym utożsamić tylko chce to robić za pomocą alter ego.
O niektórych rzeczach wolę nie pisać publicznie bo nie chce żeby każdy, kto mnie zna, mógł to przeczytać.
No rozumiem. W takim razie poczekam aż ktoś rozpocznie bo w sumie dalej nie jestem w stanie pojąć do końca co to za kwestie mogą być, że są takie trudne do publikacji. Może to wynika z faktu że jednak jestem dość (a przynajmniej tak sie postrzegam) asertywna osoba i zdanie innych osób na moją temat nie wpływa na moją samoocenę.
Niektórzy, w tym ja, wykorzystują tu loginy, pod którymi są znani dość powszechnie i często połączone są z naszymi danymi urzędowymi. Zahaczając o tematykę np. o problemów w relacji, czy w zasadzie jakiekolwiek intymne kwestie mogę nie chcieć, żeby było to połączone z całą resztą mojej obecności online.
Temat “męskości” jest obecnie (niebezzasadnie) drażliwy a kultura internetowa na tyle odwykła od otwartej dyskusji osób o różnych perspektywach, że ktoś może woleć się nie wypowiadać, niż powiedzieć coś co zafunduje im jakąś tam łatkę.
Ten sub w temacie jest fajny: https://www.reddit.com/r/MensLib/
Odpowiednik na Lemmym: https://lemmy.ca/c/mensliberation
Tylko chyba ta społeczność jest trochę martwa bo ostatnie posty sprzed roku są.
I teraz wiemy, że nikt ze Szmeru nie obserwuje tej społeczności - na oryginalnej stronie (lemmy.ca) ostatni wpis jest sprzed dwóch dni, a tak to są prawie codziennie.
Jako że się przebudziłem w nocy i mam chwilę czasu to może rozpocznę coś o sobie.
Jako mężczyzna raczej nie posiadam wielu kolegów (a przyjaciół na pewno żadnych) tej samej płci. wynika to chyba w faktu że jestem jednak wrażliwa osoba i nie mam charakteru do tego aby mierzyć się z innymi “kto ma większego”.
Że szwagrem próbowałem stworzyć jakąś bliższa relacje, bo były do tego warunki, jednak on jest alt medowym zelotą i fanem tych wszystkich pseudonaukowych bzdur czy teorii spiskowych, którym mnie dość często “atakował” więc odpuściłem.
Z każdym rokiem (a mam ich już 35), staje się co raz większym lewakiem i w sumie z innymi facetami na kwestie światopoglądowe jest ciężko porozmawiać, gdyż dużo z nich to konserwatywny beton.
Odkąd urodziła mi się córka dwa lata temu, staram sie znaleźć jakieś formy aktywizmu społecznego dla naszej rodziny które będą odpowiadać naszym charakterom, aby w jakims stopniu zaspokoić swoje wlasne potrzeby w tych kwestiach, oraz żeby być wzorem dla dziecka. Moi rodzice nie mieli czasu a może chęci na coś takiego, ja uważam że trzeba wykonać jakąś pracę u podstaw aby kolejne pokolenia mogły żyć w lepszym społeczeństwie, gdzie ludzie sobie ufają i polegaja, pomagają sobie, są w stanie zorganizować się w jakiś skuteczne struktury. Więc należymy do kooperatywy spożywczej póki co i tam sie próbujemy aktywnie udzielać.
Ogólnie to jestem na dobrej drodze, nie mam żadnych nieprzyjemnych doświadczeń z ostatnich kilku lat związanych z moją płcią, może dlatego że nie obracam się jakoś specjalnie z innymi facetami.
Sam fakt posiadania tu konta, raczej znaczy, że jak jest się facetem, to tym z gangu mniej lub bardziej lewackich plemników.
Ale mam podobnie - nie obracam się w ogóle z facetami konserwatywnymi, malo wrażliwymi i antynaukowymi. A jeśli jednak, to tylko w jakichś konkretnych celach, relacja mnie nawet za bardzo nie interesuje. Jest mi z nimi tak mocno nie po drodze, że większość kumpli z dzieciństwa już nie istnieje w mojej siatce przyjaźni a w pracy nie mam praktycznie żadnych kolegów kolegów, raczej sami współpracownicy. Pogodziłem się z czymś takim.
Ale paradoksalnie mam mniej koleżanek, niż kolegów i tak samo z przyjaciółmi. Z kobietami nie potrafię się zakumplowac, mam ze dwie przyjaciółki i tyle z moich relacji z płcią przeciwną. Mam wrażenie, że jednak łatwiej jest mi się dogadać z wrażliwym mężczyzną, niż wrażliwą kobietą. Pewnie dzielimy te same problemy ze względu na tę samą płeć i dlatego m.in. lepiej się dogadujemy między sobą.
Osoba która propaguje medycynę alternatywna jako zloty środek na wszelkie choroby i dolegliwości, a metody czy leki stosowane w medycynie konwencjonalnie przedstawia jako sztuczne, niezgodne z naturą (cokolwiek to znaczy), chemiczne / trujące itd itp.
To osoby które uważają że takie praktyki jako np aromaterapia, akupunktura / akupresura, homeopatia, bioenergoterapia itd są skutecznymi i najlepszymi metodami walki z choroba. No a dużym skrócie Jerzy Zięba to dla mnie taki ale medowy zelota.