?
Też się zastanawiam, czy chodzi o bolszewizm, czy to to jeden z tych nurtów anarchizmu, które dały się przekonać, że masowa zmiana społeczna jest niemożliwa, więc trzeba poprzestać na zadowalniu swojego ego?
chodzi o bolszewizm (i nie tylko w sumie, nie każdy państwowy komunista jest bolszewikiem) i kanapowe pierdolenie o rewolucji z bardzo wygodnej pozycji bardzo konformistycznie sobie siedząc w pierwszym świecie. bo widzisz, kanapa nie wymaga niczego, a jest bardzo wygodna. fajnie się mówi o rewolucji w kontekście pierwszego świata, bo ona nie nadejdzie, a oczywiście świadomość o problemach globalnego południa jest zerowa
Że “nie nadejdzie” to się mogę zgodzić, bo to kwestia organizacji i działania, żeby do niej doprowadzić. Chyba, że ktoś wieży w nieuniknioną kolej dziejów, przeznaczenie, czy inne objawienia. W innych wypadkach pozostaje wytężona praca agitacyjna i organizacyjna, na rzecz radykalnej zmiany społecznej, aka rewolucji. W każdym razie stawianie tego pojęcia w jednym rzędzie z autorytaryzmem wywołuje u mnie głęboki sprzeciw. No o nie wszyscy wygodnie sobie siedzą w pierwszym świecie, to jakieś maoistyczne pierdolenie. Nie brakuje tu brutalnie eksploatowanych, nie brakuje głodnych, czy represjonowanych. Czasami inne mogą być narzędzia czy formy opresji, oraz płaszczyzny konfliktu, ale natura reakcji kapitalistycznych i konieczność walki jest ta sama.
Odpowiednio radykalna sukcesja ekologiczna jest nieodróżnialna od rewolucji.