Rel. Solidarność z aktywistkami.
Każdego dnia w Polsce co najmniej 130 osób przyjmuje tabletki aborcyjne. Robimy to bez względu na prawo i będziemy to robić.
– top szacun!
Sieci pomocowe działające w Polsce niemal całkowicie przejęły odpowiedzialność państwa za organizację aborcji. Mamy naprawdę dosyć dobry (lepszy niż w Niemczech czy Austrii) dostęp do aborcji tabletkami (zgodnej z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia).
Miło patrzeć na tak sprawnie działający przypadek demedykalizacji. W państwach rozwiniętych obecnie panuje ekstremalny kredencjalizm: bardzo wiele zawodów wymaga przesiedzenia przez szkołę średnią i wyższą, mimo że wykonywanie ich często nie wymaga prawie żadnej wiedzy z tych etapów uszkolnienia. Tutaj mamy przykłąd na to, że przekredencjalizowane są nawet zawody medyczne: długie studia lekarskie wcale nie muszą być konieczne do przepisywania wielu leków, które są obecnie na receptę.
często też niestety studia nie powodują że ludzie mają wiedzę, a tym bardziej że ją aktualizują. to jest smutne, że w polsce wiedzę o aborcji mają praktycznie tylko aktywistki, a taki stan rzeczy nie szkodzi tylko osobom potrzebującym aborcji w ramach systemu, ale też tym przechodzącym naturalne poronienie czy poród, więc lekarze nie mają podstawowych kompetencji we własnej specjalizacji. mifepriston używany do aborcji, jako bloker progesteronu, może śmiało być antykoncepcją awaryjną - nie dopuści do ciąży, co więcej jest skuteczniejszy niż obecne “tabletki dzień po” i nie ma skutków ubocznych; w innym dawkowaniu może również zastąpić antykoncepcję hormonalną, ale jest <przeklętą pigułką ABORCYJNĄ>, więc nie korzystamy z jego potencjału. zresztą z misoprostolem z zestawu aborcyjnego to samo, żadnych długotrwałych skutków, więc z perspektywy zdrowia, zrobienie aborcji tabletkami jest bezpieczniejsze niż przyjmowanie antykoncepcji hormonalnej. plus misoprostol, poza wywoływaniem skurczy [tu ma przewagę nad oksytocyną, którą trzeba przechowywać w lodówce], obkurcza naczynia krwionośne, więc stosowany jest również przy porodach przeciwkrwotocznie
w psychiatrii to samo, leki sprzed 30 lat, przepisywane masowo, mało skuteczne, mające od zajebania częstych skutków ubocznych, często uzależniające są napierdalane na potęgę, mimo że mamy lepsze alternatywy na wyciągnięcie ręki.
generalnie jak chcesz bardziej zgłębić temat demedu to polecam: https://www.youtube.com/watch?v=y-d1UsjfNKI - to też rozmowa z nat